wtorek, 28 lipca 2009

Komediodramat na 4 osoby

Kilka tygodni temu pojechaliśmy z P. na działkę, którą to kupilismy 3 lata temu w celu zbudowania tam domu. Od czasu do czasu tam jeździmy, coby sprawdzić czy nasz kawałek ziemi ciągle jest na swoim miejscu.
Ale do rzeczy. Zajeżdzamy na miejsce i patrzymy, a tu sąsiedzi sobie założyli na naszej działce ogródek.
I tak są tam: pomidory, truskawki, sałata, szczaw, pietruszka i marchewka oraz chryzantemy + rododendron (czy jak się tam to pisze).
Żeby było jasne: wiedzieli,że to nasza ziemia bo przedtem sobie zrobili wędzarnię (zwróciliśmy im uwagę, żeby zrobili u siebie na podwórku, które też jest spore), a jeszcze wcześniej wykopali dół i zrobili kompostownik.

Dziś postanowiliśmy tam pojechać i z nimi porozmawiać (zamysl byl taki, ze rozmowa bedzie przebietala na poziomie).

dzwonimy do drzwi - nikt nie otwiera

no to P. poszedł do samochodu i trąbi 3 razy
widać, że po domu ktoś krąży, ale się nie wyłania

w końcu po paru minutach wyłania się postać
to syn właściciela
za nim właściciel (lat ok. 60, syn 30-pare)

OSOBY WYSTĘPUJĄCE: P., JA, WŁ I SYN

P: - dzień dobry, my jesteśmy Państwa sąsiadami

SYN: - A od kiedy?

ja: od trzech lat

SYN: no nie wiem, poznałem tylko państwa mamę, która tu przyszła z awanturą o wędzarnię

P: mniejsza o to. mamy pytanie odnośnie ogródka który sobie państwo zrobili na terenie naszej działki

SYN: A CO TO PAŃSTWU PRZESZKADZA?!

WŁ: jak państwo chcą to mogą sobie wziąć kilka pomidorów

JA: wypadałoby się najpierw zapytać, a potem robić ogródek na czyimś terenie

SYN: (z pretensją w głosie) PRZECIEŻ JA NIE MAM DO PAŃSTWA NUMERU TELEFONU, A POZA TYM PRZECIEŻ TA DZIAŁKA JEST NA SPRZEDAŻ

P: to już jest nasza sprawa

WŁ: na tej działce jest trawa po pas i te pyłki przechodzą na moją i się rozsiewają a na dodatek chyba mój ogródek nie przeszkadza w jej sprzedaży

P: ale to jest nasza działka i po prostu nie życzymy sobie, ani siania kwiatków, ani warzyw bez uzgodnienia

SYN: mam rozumieć, że Państwu przeszkadza ten ogródek?!

P: tak właśnie, tak ma Pan to rozumieć

JA: proszę mi powiedzieć, czemu Państwo nie urządzą tego ogródka na terenie swojej posesji, przecież macie miejsce

SYN: ale co?! źle to wygląda u Państwa?

JA: ale ja wolałabym, żeby się państwo najpierw zapytali zanim coś zrobią

SYN: (OD NOWA TO SAMO) ALE PRZECIEŻ MY NIE MAMY DO PAŃSTWA ŻADNEGO NUMERU TELEFONU POZA TYM TO JEST TEREN ZAJĘTY TYLKO NA DŁUGOŚCI METR OD NASZEGO OGRODZENIA, PRZECIEŻ SOBIE TEGO TERENU NIE PRZYWŁASZCZAMY

P: widzę, że ta dyskusja zmierza w jakimś dziwnym kierunku

SYN: Bo to Pan zaczął !!

JA: to chyba jednak Państwo zaczęli, wykorzystując nasz teren bez naszej zgody

SYN: czyli wolicie, żeby tam były krzaki i trawy po pas zamiast ogródka

P: TAK WŁAŚNIE WOLIMY, do widzenia

JA: do widzenia

SYN I WŁ: do widzenia

Prolog
WŁ i syn uważają nas za agresorów, którzy nie pozwalają im korzystać z ziemi, która leży odłogiem

2 komentarze:

  1. Przyjechaliście na swoją parcelę a tam surprise - warzywa sobie rosną. Każdy by tak chciał a Wy się awanturujecie.
    BTW, jak się w Poland nie ogrodzi i nie pilnuje to wszystko rozszabrują. I jeszcze parking sobie zrobią i plac zabaw.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest polsza właśnie. Jakby koleś normalnie pogadał to miałabym go w dupie, że sobie ogródek zrobił. Ale skoro od razu przyjął postawę cwaniaka to z ogródka będzie ch.j!

    OdpowiedzUsuń