piątek, 8 stycznia 2010

W blokach startowych

Ostatnio zaniedbałam bloga i rzadko piszę, ale też tak po prawdzie mówiąc nie ma o czym.

Z pracowych niusów:  Byłam zanieść (mam nadzieję już ostatnie) zwolnienie. Menago ucięła sobie ze mną "przyjacielską" pogawędkę podczas której opisała, jak się świetnie bawiła na sylwestrze w modnym, lansiarskim, warszawskim klubie.
Hitem była wypowiedź jak to martwiła się, że będzie musiała się bawić z bydłem, które nie zarezerwowało loży (bo ona oczywiście zrezerwowała). Na szczęście nie sprzedawali miejsc dla 'bydła'. Aż nie mogłam wyjść z podziwu, że ta kobieta siebie nie słyszy. W niczym nie przypomina tej prostej, fajnej dziewczyny, którą kiedyś poznałam. Spojrzałyśmy na siebie z K. i każda z nas w środku się zaśmiała, że z menago teraz sie zrobiła taka pańcia.

Po świętach znowu przytyłam, więc ostatnio na kolację jabłko, a sytuacjach wilczego apetytu jabłko i jogurt z płatkami.

Teściowa codziennie dzwoni i w kółko powtarza to samo. Nie ma konieczności, żeby P. brał urlop w pracy, skoro ma teraz tyle obowiązków. Ona przyjdzie zamiast niego i będzie się dzieckiem opiekować.
Na 'dzień dobry' muszę przeganiać towarzystwo. Pewnie potem jak przyjdzie co do czego to nie będzie chętnych do pomocy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz