wtorek, 31 sierpnia 2010

Postronny obeserwator

Mam to szczęście (albo i nie), że siedzę w pokoju razem z moją byłą menago.
Wczoraj byłam świadkiem jak po kolei krzyczała (sic!) na swoich pracowników.
Pierwszy dostał ochrzan za to, że się nie dopytał w jakiej sprawie dzwoni baba z banku do menago (okazało się, że to jakieś prywatne sprawy i baba słusznie nie chciała opowiedzieć)
Drugi dostał ochrzan, że nie poinformował menago, iż nie będzie dziś dyrektora. Przy czym ten człowiek ten nie był to wcale a wcale sekretarzem dyrektora i nie miał obowiązku nikogo o niczym informować.
Na szczęście na koniec dnia menago postanowiła przemówic ludzkim głosem i zwolnić pracowników 15 minut wcześniej do domu.
Czyżby wyrzuty sumienia?

2 komentarze:

  1. ale że jak to, mówi "słuchajcie moi pracownicy, jest 16.45, możecie iść do domu"
    heeellloołłł! ma babka gest!

    OdpowiedzUsuń
  2. no ma. Po tym jak na nich wrzeszczała i poniewierała.

    OdpowiedzUsuń