wtorek, 9 marca 2010

O reklamach...

Dziś będzie o dzieciach w reklamach.
Ja rozumiem, że dzieci oferują produkty dla dzieci, ale po kiego grzyba wrzucać nieletnich do reklamy bulionu czy też papieru toaletowego? A zapach do kibla? Czy to też domena dzieci? Czy to one kupują te produkty? Na dodatek nie można zrozumieć co też ten gówniarz gada, bo dykcja u takiego jaka jest wszyscy wiedzą. Jak słyszę dzieciaka wykrzykującego "a kto zgadje jaka dziś supa?" to mnie szlag trafia.
Czekam tylko na reklamę Niquitin albo Żubra z udziałem naszych milusińskich.

3 komentarze:

  1. jestem przekonana że chodzi o to żeby pokazać dzieciom ich "liczący" się głos.I w związku z tym reklamodawca poprzez dzieci wywiera presję na dorosłego-rodzica.Ot taka sztuczka.U mnie wywiera wręcz odwrotny efekt;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobili jakieś badziewne badania z których wynika, że kury domowe pozytywnie reagują na widok i głos dzieciaków. Tak samo jak z seksem - czy to reklama kawy, samochodów, kredytów bankowych - musi być ładna dziewucha i przystojny facet i bzykanie, flirtowanie - kup nasz badziewny produkt a będziesz mieć branie. Przypomina mi się wyciąg z fiuta w "Dniu świra".

    OdpowiedzUsuń
  3. tak ostatnia reklama Nordei z najazdem na cycki jest mocna. Bardzo pomaga w wyborze banku.

    OdpowiedzUsuń