czwartek, 4 marca 2010

Prison Break

Pojawiły się u mnie pierwsze objawy deprechy związanej z siedzeniem w domu. Moja rozrywka to spacer w pobliskim parku. Gdy nie ma dużego mrozu to nawet i z półtorej godziny trwa. Każdy dzień taki sam - czyli w domowym więzieniu. Na dodatek z małżem konflikt.
- Chciałabym iść na 2 godziny do sklepu - mówię do P.
- OK - po czym dodaje - Pójdę dziś zapłacić rachunki i zanieść matce rzeczy do prasowania, a ty może się prześpij.
No to idę spać skoro tak. Budzę się za godzinę, a tu rachunki nie zapłacone, rzeczy do prasowania nie zaniesione.

A mogłam iść w tym czasie zrobić coś konstruktywnego. Na przykład wyjść z domu bez dziecka :(  Małż powiedział, że jakbym chciała to bym coś porobiła. A tak to pewnie mi się nie chciało!

4 komentarze:

  1. Sen był ci potrzebny, a po spaniu miałaś ze dwie godziny na łażenie po np sklepach. Zamiast tego łatwiej było zdenerwować się na małża...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tradycja, ciesz się dzieckiem a nie myśl o głupotach. Znam rodziny z chorym noworodkiem, które nie mają pieniędzy na lekarzy. Dramatów nie brakuje, powodów do depresji też. Za dobrze Wam, tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie masz rację, że za dobrze, ale nic nie poradzę. Siedzenie w domu powoduje co jakiś czas doła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pania swietnie rozumiem. Serdeczne pozdrowienia. Polanski.

    OdpowiedzUsuń