piątek, 26 lutego 2010

Sprawa pana K.

Edytuję ten wpis juz z tydzień. Co się zabieram za pisanie, to Bunia się zaczyna wydzierać. Widocznie ma coś przeciwko moim wypowiedziom na temat biografii Kapuścińskiego. Być może też dała mi czas do namysłu. Być za czy przeciw?
Sama się zastanawiałam czy można kogoś odzierać z prywatności, gdy główny bohater nie może w żadnen sposób się już bronić. Z drugiej strony może niepotrzebnie umieściliśmy K. na piedestale? No bo co złego w tym, że trochę podkolorował, skoro pisał pięknie i ciekawie? Jednakże reportaż powinien być odwzorowaniem rzeczywistości. Postanowiłam się zapytać kilku osób, które go znały co sądzą na ten temat.

Grupa podzieliła się na dwa obozy. Jedni twierdzą, że to zniewaga pisać o Nim w ten sposób. Odzierać z prywatności. Najgorszym jednak zarzutem ich zdaniem było rzekome fantazjowanie Ryśka. On poprostu miał tendencje do wyolbrzymiania, poza tym w taki sposób widział świat. Jeżeli widzał łąkę pełną półmetrowej trawy, to w jego oczach chaszcze miały ze dwa metry. Niemniej nie należy drukować informacji o jego romansach, bo godzi to w jego żyjącą przecież jeszcze żonę.
Inni twierdzą, że niezależnie od dyskusji należy bronić wolności słowa i biografię należy publikować oraz rozpowszechniać bez żadnej cenzury. Wszak żyliśmy w świecie cenzury prewencyjnej przez 50 lat!
Chyba jestem bliska temu drugiemu zdaniu i po kilku tygodniach zażartej dyskusji w mediach okazało się, że biografię opublikowano. Ja się cieszę. A jak ktoś się nie zgadza, to jest łatwe rozwiązanie. Można przecież tego nie czytać...

A już w następnym odcinku opis mojego spotkania z Ryszardem Kapuścińskim!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz