wtorek, 6 października 2009

Prymityw

Głupio się do tego przyznać, bo na ogół ludzie tego publicznie nie robią... ale co mi tam. Po raz pierwszy doznałam uczucia zazdrości i zawiści. Do tej pory te prymitywne uczucia były mi zupełnie obce. Tak! Ale teraz trzeba to przyznać oficjalnie i głośno. Jestem zazdrosna i zawistna! Ale od początku...
Wczoraj gadka-szmatka na gg z dziewczynami z pracy.
B. waha się czy odejść, bo dostała super kontrpropozycję finansową z naszej cudownej firmy i teraz rozpatruje czy stąd spierdalać, czy też nie.

W związku z tym K. też chce podwyżki i zmiany stanowiska. I tu się zaczyna problem w mojej głowie, bo czemuż to a czemuż nie można było zrobić przewrotu, kiedy to nawoływałam, żebyśmy cuzamen do kupy się zebrały i pogadały z Menago o traktowaniu nas jako poważnych pracowników. Wtedy ani jedna, ani druga moja koleżanka nie była skora do rozmowy z naszą przełożoną. B. powiedziała, że się takiej rozmowy normalnie w życiu boi, a K. powiedziała, że ma to w dupie. Kiedy jednak podjęłam kwestię z naszą wielką Panią K. (K. jak kierownik ma się rozumieć) to obydwie spuściły głowę i żadna nie pociągnęła tematu.

No i teraz zazdroszczę, gdyż dziewczyny dostaną to czego będą chciały, a ja niestety nie :(
Jestem oczywiście wkurwiona, bo nie uważam, żebym była w jakimś stopniu gorsza i nie zasłużyła na podobne traktowanie. 12 lat doświadczenia, znajomość języka na porządnym poziomie + pracowitość. I co? I gówno! Nic nie dostanę, bo akrat jestem na zwolnieniu, a lada chwila będę na macierzyńskim.
Dodatkowo jestem zła na samą siebie, że się urabiałam po pachy i wszczynałam jakieś głupie dyskusje z Menago.

W odpowiedzi na moje żale dostałam taką oto odpowiedź od przyjaciółki:
Twoja polityka w pracy zawsze bedzie przynosiła takie efekty. Dopóki nie nauczysz sie trzymac jezyka za zebami kiedy trzeba a odzywania wtedy kiedy trzeba. Ale Ty zawsze wierzysz w rowność wolność i braterstwo zamiast zaakceptować, ze ludzie to chuje i jak chcesz cokolwiek ugrać to tez musisz zachowywać się jak chuj. Myslisz, ze awanse to są skutki uczciwej pracy, doświadczenia i kwalifikacji - chuja prawda, przykro mi ale tak nie jest. I nie mysl, że Cię ktoś doceni. Bo ubieganie sie o awans to jest polityka i cwaniactwo i odpowiedni moment - a nie rzetelne porównywanie kompetencji. Jak sie da kogoś dymać to sie go dyma.
Niestety, znam ten ból bo sama jestem cipa i nie potrafię byc tak bezczelna jak na przykład  G.(inna nasza wspólna koleżanka), która gówno umie a zarabia wiecej od nas i popierdala na gratisowe wycieczki.

Tak sobie myślę, że pewnie bym to wszystko w dupie miała, gdyby nie te jebane hormony!

4 komentarze:

  1. Przyjaciółka ma niestety rację, ale w dupie tego mieć nie można.
    W mojej pracy też kompetencje są lichym przyczynkiem do jakiegokolwiek lepszego bytu w ramach Firmy :/

    OdpowiedzUsuń
  2. w takich sytuacjach trzeba myśleć tylko o sobie i żadnym wypadku nie liczyć na pospolite ruszenie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Siedzisz na zwolnieniu, wrócisz za pół roku a piszesz, że urabiasz się po pachy i powinnaś awansować, lepiej zarabiać ;) Wielu dzisiaj wcale nie zarabia lub zarabia mniej niż do tej pory i muszą ciągnąć ten wózek. Trochę brakuje pokory a są niepotrzebne frustracje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mała korekta. Napisałam, że 'urabiałam się po pachy'. Żałuję właśnie pokory bo chyba przez nią osiągnęłam mniej. Gdybym miała więcej pewności siebie i cwaniactwa to chyba osiągnęłabym więcej.

    OdpowiedzUsuń